środa, 26 listopada 2008

Niedźwiedź wyczerpany


Wstąpiło we mnie jedzenie, ale nie znalazło hajsu - jeno tanie karty, bez dwóch waletów.








Wczoraj przywiozłem pierwsze rzeczy, dzisiaj drugą partię. Teraz stoję na balkonie, a balkon cały się kruszy, betonowy koszyk, i palę papierosa. W dole jakiś facet zdrapuje billboard, już nawet nie widzę, co wcześniej mógł reklamować.
Pokój jest niewielki, pięć kroków na trzy, spartańsko, ascetycznie urządzony. Jedna szafa, dwa materace, dwa stoły, maleńka sofa i roślina. Podgórni przyjedzie jutro, dzisiaj jest poniedziałek. W kuchni nie ma praktycznie nic, pokój współlokatora zamknięty - ten będzie w środę. Teraz czeka nas przewożenie książek, układanie rzeczy, dzielenie się półkami. Drewniana podłoga, nie obita linoleum, to dobrze. Za pół godziny mam zajęcia, muszę się zbierać.

[...]

Na ukraińskim kombinowałem z Kościólkiem w jaki sposób można usprawiedliwić siedem nieobecności nie powołując się na fikcyjną śmierć w rodzinie. Do niczego nie doszliśmy. Jedynie Natalia zaoferowała pomoc przy załatwieniu zwolnienia. Coś się wymyśli, jakoś się wybrnie z tej absencji. W końcu jest dopiero listopad.
Byłem jeszcze w pracy, zostawić raport godzinowy za zeszły miesiąc w którym przepracowałem ledwie jeden dzień. Ale czterdzieści złotych piechotą nie chodzi, a tym bardziej kont bankowych nie odwiedza, więc się te pieniądze przydadzą. Jak każde.
Słucham Deerhof i piję sok wieloowcowy. Magda ma przyjść za półtorej godziny. Co jakiś czas wychodzę zapalić, biję się z myślą, żeby czytać "Rozmowę w <>", którą zacząłem w zeszłym tygodniu. To jest dobra książka, dobrze napisana. Ogoliłem się i obejrzałem kuchnię. Nic w niej ciekawego nie ma, ale przywodzi na myśl takie mikroskopijne, serialowe kuchnie, w których biedne rodziny rozpoczynają dzień od kawy i kanapek. I dobrze.

[...]

Oglądałem z Magdą pierwszą serię "X Files", a teraz jest już jutro, bo wczoraj zjedliśmy z Magdą rybę ze szpinakiem i położyliśmy się do łóżka. Podgórni przyjechał, przywiózł swoje rzeczy, rozłożyliśmy je elegancko i posprzątaliśmy pokój. Spotkanie z Bieńczyckim przełożyliśmy na jutro, jutro ma przyjść też Onak. Będziemy rozmawiać o planach. Dobrze, że nie na plantach.
Podgórni poszedł wziąść prysznic, ja przesłuchuję nagrania, jakie udało nam się zarejestrować w mieszkaniu Stępnia dwa tygodnie temu. Pijemy sobie broka i szykujemy się na pierwsze wspólne dragi w nowym mieszkaniu.

[...]

Bardzo smaczne.

[...]

Gówno. Jacek.

[...]

Brak komentarzy: