Wydumanie arbaty i kolejności posągów wzmogło panującą dookoła ciszę. Nikt nie śmiał podnieść nogi, nikt nie odważyłby się zapukać do kolana i czekać na zysk. Przewieszone przez kitarę struny nie reagowały, radio nie grało, firany zasmuciły się wielce patrząc na błyszczące Centrum. Plan przemielił molo i wyłożył nim luki w boazerii. Dziara wschodzi na miejsce reklamy.
Plumkają żabki i story nań zawieszone. Historia kładzie koleiny i pisze połączenie. Centrum jest wypolerowane jak krawędź szyny: kwadracik z podwiązką. Wyświetlamy tylko opozycję.
Repertuar wznosi toast i klaszcze utargiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz