piątek, 14 listopada 2008

3

Dogranie wyczarowanego złomu wystarczyło jedynie na pominięcie drutów. Barak okalały klęczące figury. Postanowiliśmy szybkim krokiem zbiec zza wyłomu i paść, robiąc w locie kilka pompek. Owoce wylęgały na światło dzienne, powoli zapełniając pachnące drewnem skrzynki. "Wyjmij kieszeń z noża!" zawołała Format. "Już, już, momencik!" odpowiedział Pomoc.

- Jakie potężne wygibasy!
- Masz rację, wyglądają jak korzyści osobiste.
- Albo jak kuszenie.
- Nie, nie przesadzaj - wyjęcie nogi przez okno o niczym nie świadczy.
- Ale Repertuar wspominał o nowym kodzie kreskowym...
- Nie przejmuj się Repertuarem. Mamy poważniejsze zmartwienia.
- Jakie?
- Na przykład umieścić mięśnie w szklanym pojemniku, nie pamiętasz?!
- A, no tak, tak. Pamiętam.
- Więc - do roboty!

Drganie wywindowanego w ziarno pomysłu obklejało cały korytarz. Burak sterczał zieloną wiechcią. Pokolorowawszy kamienie na czarny wyjąłem kieszeń z noża i rozejrzałem się:

pompka

w sens


wbita
jak pojemnik



- Dostrzegam tylko Wokal, jak sobie podśpiewuje pod nosem zbereźne piosenki; poza tym nie widzę nic, nic nie potrafię powiedzieć. To wszystko wygląda na pozór rytmicznie, ale znać, że rzuty prostokątne powoli wychodzą z mody. Dżungla ściele posłanie na przyjście zabawek.

Brak komentarzy: