Skończyłem czytać "Księgę niepokoju", teraz mam wybór: Andrzej Bart albo "Agadir". Wersja robocza zimy czeka w "Do wysłania". Nikt nie zdaje sobie sprawy jaką tragedią byłby brak cudzysłowu. To kiepskie zdanie, lecz bardzo prawdziwe. Zakładasz te kreseczki jak kradziony zegarek.
wtorek, 25 listopada 2008
Pejzaż zimowy
Pożyczyłem wiele książek, lecz najbardziej żałuję "Uśmiechu u stóp drabiny", bo się ładnie wspinał. Gwoździk w ścianie, nad biurkiem. Płaszczyk śniegu skradziony w taksówce. Teraz tylko strzępy bieli, dookoła koła - jak "iluzja strachu", który przeczuwamy będąc starszą kobietą telefonującą w przedpokoju.

Skończyłem czytać "Księgę niepokoju", teraz mam wybór: Andrzej Bart albo "Agadir". Wersja robocza zimy czeka w "Do wysłania". Nikt nie zdaje sobie sprawy jaką tragedią byłby brak cudzysłowu. To kiepskie zdanie, lecz bardzo prawdziwe. Zakładasz te kreseczki jak kradziony zegarek.
Skończyłem czytać "Księgę niepokoju", teraz mam wybór: Andrzej Bart albo "Agadir". Wersja robocza zimy czeka w "Do wysłania". Nikt nie zdaje sobie sprawy jaką tragedią byłby brak cudzysłowu. To kiepskie zdanie, lecz bardzo prawdziwe. Zakładasz te kreseczki jak kradziony zegarek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz